Lech Szypa – nauczyciel, poeta, malarz
Recenzje
Malarstwo fascynowało go od dziecka. Patrzeć na przyrodę, barwy i otaczający świat – uczyła matka. Jednak poważnie tę dziedzinę sztuki zaczął traktować od 1977 roku. Były to początkowo szkice, kopie, które przerodziły się w tajemniczy świat ujmujący fatum człowieczego losu. Owa symbolika zawiera wizję i obsesję malarstwa surrealistycznego, gdzie filozofia łączy się z melancholią sennych marzeń autora.
Pojawiła się zagadkowa kobieta raz jako zwodnicza nimfa, raz jako kobieta – demon żądna miłosnej igraszki, ale niosąca w konsekwencji zdradę i ból. Pozostaje ona w obrazach Lecha Szypy przez długi czas. W miarę jego upływu nabiera innego znaczenia i wymiaru. Inne obrazy z tego okresu to rozmyślanie nad życiem doczesnym, jego komplikacjami ponad miarę aż do unicestwienia. Poszukiwanie filozofii życia prowadzi do powstania obrazów alegorycznych np. z sienkiewiczowskim zapytaniem „Quo Vadis”. Wrażliwość artysty nie pozwala być obojętna na przebyte zmagania narodu z hitlerowskim okupantem. Rodzą się cykle „Michniów”, „Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie”, „Powstanie Warszawskie” oraz obrazy znamionujące zagrożenie człowieka walką o niewiadome jutro – efekt „Padół I” i „Padół II”. Ale jest również Lech Szypa realistą. Ów realizm to swoista feria barw w pejzażach Ameliówki, Skarżyska, Pińczowa, architekturze Kazimierza Dolnego, Warszawy, Zakopanego czy Muszyny jako efekt odbytych plenerów malarskich. Wyraża się on subtelnym podpatrywaniem otaczającej rzeczywistości. Tu misternie konfrontuje, dobiera tonację, oddaje pełen ciepła i harmonii świat.
Największą jednak pasją autora są obrazy powstałe z wielką dynamiką, ekspresją, gdzie wyzwala swą buntowniczą duszę torując własną drogę ku nowoczesnemu, indywidualnemu malarstwu, dając upust na płótnie. I tak np. zima u Lecha Szypy nie jest zupełnie biała tak jak do niej przywykliśmy, ale pełna gorejącego słońca znamionującego silny mróz. Stanowi ona o niepohamowanej wręcz wyobraźni tego malarza. Dorobek Lecha Szypy jest niezwykle bogaty i różnorodny. Poza obrazami olejnymi wyraża swe artystyczne sekwencje w rysunku tuszem i akwareli. Wśród skarżyskich plastyków stanowi niezwykłą indywidualność, która wynika z Jego życiowego credo: „zostawić po sobie ślad”.
Alicja, Natalia Sękowska
1986 rok
————————————————————————————————————————————————————————————
Lech Szypa to malarz nieokiełzanym temperamencie. O ile w początkach swego kontaktu z malarstwem „tkwił” w tematyce regionu, w późniejszych latach rozlewa swój talent na całą Polskę, miejsca w których był, a także na ulubioną kolorową Wenecję, Paryż czy ostatnio Jerozolimę. Są to prace dojrzałe i malowane pod wpływem impulsu, uroku tych miejsc.
A. N. Sękowska
————————————————————————————————————————————————————————————
Dialog z artystą
Istnieje coś takiego jak malarstwo – pytam Lecha Szypy
Oczywiście.
Na czym ta sztuka polega?
Na mieszaniu kolorów.
Ale po co Ty to robisz?
W celu naśladowania drzewa, konia, człowieka albo czegokolwiek innego pod słońcem.
Aby pokazać błękit nieba i mącące opary wodne, kwiaty i aksamit płatków, a także piękną kobietę.
A więc malarstwo to imitacja?
Wyłącznie. W przeciwnym razie byłoby tylko śmieszną zabawą farbami.
Do tego potrzebna jest wyobraźnia?
Tak. To ona właśnie mi pozwala malować, a oglądającemu wieść rozmowę z moimi obrazami.
Malujesz pejzaże….
Nie tylko. Także architekturę, martwe natury, surrealizm, akty, portrety. Widzę pejzaże, małe światy pełne ogromnego uroku. Chmurny poranek, szron na drzewach, więdnięcie roślin. Poszukuję skrawka czystego piękna.
Nie każdy to zauważa.
Tutaj – obrazy z kobietami.
Moje kobiety są agresywne, nieśmiałe, szczęśliwe.
Pokazujesz więc swoje emocje, przemyślenia…śmiech.
Akcentujesz kolorami. Wciąż pytasz.
Lech Szypa maluje z tego samego powodu, dla którego ja zadaję pytania. Żeby zrozumieć, żeby nabrać choćby odrobinę pewności jaka jest nasza rola w świecie. Każdy obraz: ten z kwiatami i ten przedstawiający wyciągniętą dłoń – stanowi namiastkę odpowiedzi na nurtujące go problemy. Istnieje nadzieja może nawet duża szansa, że kiedyś połączą się wszystkie namiastki i powstanie gotowa odpowiedź.
Lech Szypa wyraża cały swój świat w obrazach. Im powstanie ich więcej, bardziej różnorodnych tematycznie, dojrzałych – tym pełniejsza jest jego kreacja.
Iwona Rojek
Kielce 1989 rok
————————————————————————————————————————————————————————————
Być wielkim Guliwerem…..
Wyznanie czegoś takiego dzisiaj w czasach rosnącego pesymizmu młodych może oznaczać albo szaleństwo, albo akt niezwykłej odwagi. On tymczasem powtórzy w jednym ze swoich wierszy:
Chcę być wielkim Guliwerem
Co w świat ruszył
Żeglując w marzeniach cyfr i słów
(…w zatracenie nieba…)
Przed wyruszeniem w tę podróż skończył Technikum Chemiczne w Pionkach. Potem od 1975 – 1977 odbył służbę wojskową. Właśnie tu zaczął pisać i posługiwać się paletą. Dzięki wierszom i malowaniu łatwiej mu było przetrwać długie miesiące w mundurze. Wreszcie studia! geografia w WSP w Kielcach i dyplom magistra.
Lech Szypa ma dziś 34 lata. I tak jak dziesięć czy osiem lat temu, jak zawsze – żyje niezwykle intensywnie. Zarówno w świecie wyobraźni jak i w tym, jak najbardziej realnym. W ustawicznym zderzeniu pomiędzy prozą a poezją życia. Wszystko zresztą potem zaklinając w poezję. Poezję słów. Bądź też barw i kształtów. Niezwykła energia i zapał towarzyszyły mu zawsze. Gdy był studentem, przewodził Kołu Naukowemu Geografów, współorganizował obozy wakacyjne. Pobyt nad Jeziorem Drawskim w woj. Koszalińskim, gdzie młodzi miłośnicy geografii z kieleckiej WSP sporządzali mapę geomorfologiczną i zbierali dane o wsiach – zakończył się wyróżnieniem wojewody koszalińskiego.
Trasa jednego z późniejszych obozów wiodła do południowej Francji – miał więc okazję zobaczyć niezrównane pejzaże okolic Tuluzy i średniowieczną architekturę Carcassonne. A w pejzażach i architekturze rozmiłowany jest szczególnie. Nie tylko jako geograf.
Był właśnie 1981 rok i wielu młodych opuszczało Polskę. Jemu jednak nawet taka myśl nie powstała w głowie. Wiedział doskonale czego pragnie do czego będzie konsekwentnie zmierzał.
Wraca więc do rodzinnego miasta Skarżyska – Kamiennej i tu kontynuuje swój nieco szalony, a niezwykle trudny bieg ku gwiazdom. Mierzenie się z samym z sobą. Uczy w szkole geografii, obecnie w Liceum Ogólnokształcącym noszącym imię autora ,,Anhellego”- i mozolnie wspina się na Parnas. Wiedział już dobrze, że najważniejsze jest dla niego malarstwo. Że to nie tylko jego największa miłość i pasja, ale i sposób życia. – Jestem szczęśliwy, że mogę malować – wyznaje – w szkole muszę być poważny trzymać się norm. Malarstwo nie zna granic, pozwala wchodzić wszędzie – w idealny świat pejzaży, w niczym nie ograniczony świat wyobraźni. W krainę szaleństwa – na przykład taką, jaką stworzył Salwadore Dali, którego szczególnie podziwiam, a także Picassa, który za pośrednictwem węgla czy pędzla czynił najróżniejsze cuda. Robił wszystko co zechciał i rzeczy kubistyczne i abstrakcyjne…
To byli wielcy mistrzowie władający niezrównanym warsztatem, a właśnie warsztat jest najważniejszy – mówi z ogromnym przekonaniem. Spędza długie godziny przy sztaludze. Jeździ na plenery.
Piszą o nim: ,,Jest to twórczość samorodnego talentu doskonalonego we własnej akademii Sztuki (…) Ze szczególnym upodobaniem maluje krajobraz i architekturę, zwłaszcza rodzinnej ziemi – Kielecczyzny: Widok z Góry Św. Anny, ,,Stara zabudowa”, ,,Panorama Pińczowa”, ,,Czarodziejska kropla (miasteczka).
Ulotnym słowem droga – napisze w wierszu ,,Daleki Pińczów”, Pińczów innym powie wprost ,,Odkryłem (granatową wstęgę) Nidy uwiązaną do pik kościołów…” W jeszcze innych przeczytamy: Moje jodły (zamknięte w horyzont (przemijania) klęczą przed człowiekiem …”
Jest rok 1989 wokół rozmowy o pieniądzach gdzie co najkorzystniej kupić on mówi najzwyczajniej – i to z ogniem w oczach: – To naprawdę w wielkie szczęście, że mogę malować architekturę Pińczowa, Kazimierza, Warszawy, Poznania i za pośrednictwem farb i ołówka przekazywać swój stosunek do krajobrazu, niebezpieczeństw, jakie nań czyhają w ogóle – do otaczającego świata. ,,Mit o Polonii”, ,,U bram raju”, ,,Siły natury”, ,,Drzewo obłudy” już same tytuły świadczą wymownie o tym, co go intryguje i niepokoi.
Przeraża go owa degrengolada moralna wokół, powszechne zabieganie i pogoń za małymi rzeczami. I te ustawiczne pytania kolegów i znajomych:,, Po co ci ta twoja sztuka ? Po co tyle pieniędzy ładujesz w te malunki (wiadomo: farby, pędzle, blejtramy inne plastyczne akcesoria – kosztują niemało) – czy nie lepiej, byś jeździł do Turcji czy innego,, handlowego” kraju i robił niezłe pieniądze?
On tym czasem ma odwagę napisać po prostu z młodzieńczą wiarą i nadzieją: „Chcę głosić / nową etykę ludzkiego sumienia…” a także (…) chcę być wielkim Guliwerem (by przewrócić ludziom w głowie (…) by powstał krąg świętej demokracji…”
Nie godzi się na martwotę wokół siebie i w sobie samym. Nieustannie pędzi, biegnie. Dosłownie i w przenośni. Jest niezwykle aktywny w swoim środowisku – ale idzie własną drogą.
Pierwsze wystawy odbywają się od roku 1985. Później Lech Szypa prezentuje je kolejno w Skarżysku- Kamiennej, Kielcach, Radomiu, Zakopanem, Szczecinie i Warszawie.
W stolicy wystawił m. in. W Galerii ,, Centrum” w ZG. ZNP, w Pałacu Kultury i Nauki. Teraz gdy jest już formalnie artystą plastykiem (taki to tytuł nadało mu na podstawie dorobku Ministerstwo Kultury i Sztuki.) jego obrazy można kupować w salonach ,,Dessy” i galeriach między innymi w staromiejskiej Galerii ,,Zapiecek”.
Trzeba przebyć ogromny dystans, by się przebić ze Skarżyska.
– Potrzebny jest upór, przeogromny upór i .. gigantyczna praca!
Buntownicza dusza Szypy szuka więc różnych środków wyrazu.
Wiersze to – jak sam napisze – łaknienie przebycia jeszcze jednej rzeki wzruszenia.
To kolejny ,,krzyk i wyznanie”…
Henryka Witalewska
„Głos Nauczycielski” 12.03.1989 rok
Warszawa
————————————————————————————————————————————————————————————
Z paletą i piórem we dwoje
Alicja i Lech Szypowie są małżeństwem jak zapewniają zgodnie udanym. Ich przyjaciele, dla potwierdzenia tego dodają że ,,musieli się chyba szukać w korcu maku”. Ich charaktery, choć biegunowo różne wzajemnie się uzupełniają, Nic dziwnego, że tworzą dobraną parę. Oboje są rodowitymi mieszkańcami Skarżyska – Kamiennej, ale kupili dom w Bochotnicy koło Kazimierza, który stał się ich Mekką.
Alicja ukończyła Wydział Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Przez długi czas pracowała i prowadziła rozgłośnię radiową w Zakładach Metalowych ,,Mesko”. Współpracowała z Polskim Radiem, pisała teksty do gazet. Jest laureatką wielu nagród dziennikarskich i innych.
Po wielu latach wzięła rozbrat z dziennikarskim zawodem. Zajęła się zupełnie inną profesją. Prowadzi wraz z mężem galerię obrazów na zamku w Kazimierzu nad Wisłą. I czyni to ze znawstwem i pasją, utrzymuje korespondencję z wybitnymi postaciami życia artystycznego w Polsce i poza jej granicami.
Natomiast Lech… inaczej potoczyła się jego kariera zawodowa. Od najmłodszych lat fascynowała go plastyka i poezja. Nauczyciele rysunków w szkole podstawowej i średniej dostrzegli w nim talent plastyczny i przepowiadali, iż wyrośnie na artystę. Natomiast polonistki twierdziły, że zostanie poetą.
Postanowił wstąpić do Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Owszem zdał egzamin, ale zabrakło dla niego miejsca. Toteż zamiast indeksu otrzymał… wcielenie do wojska. I to właśnie wówczas wbrew trudnościom postanowił, że i tak zostanie artystą.
Po raz drugi o przyjęcie na ASP nie zabiegał. Ukończył kielecką WSP uzyskując tytuł magistra geografii. Uczył tego przedmiotu przez 10 lat w skarżyskich szkołach. Z pędzlem i piórem nigdy się jednak nie rozstawał.
Wydał tomiki wierszy.
„Wiersze Lecha Szypy – napisał doktor Mieczysław Dąbrowski z Instytutu Literatury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego – są utworami dojrzałymi. Wyrażają pewne ważne doświadczenia ludzkie, sporą gamę przeżyć i przemyśleń, które zazwyczaj leżą u podstaw literatury istotnej. Zaskakują skojarzeniami wyobraźni, świetnością metaforyki.”
Nade wszystko Lech maluje. Tematyka jego prac: kwiaty, portret, akt, Kazimierz nad Wisłą, kompozycje abstrakcyjne i pejzażowe świadczą o dużym zróżnicowaniu, któremu towarzyszy równie różnorodna paleta, gama obrazowania, co jest dowodem dużego talentu artysty. Zbiera wspaniałe i rzetelne recenzje o swych pracach malarskich.
Jego obrazy zwłaszcza wykonane techniką olejną zdobią muzea, galerie i prywatne mieszkania na wszystkich kontynentach. Rezygnując z pracy pedagogicznej poświęcił się wyłącznie sztuce i poezji. Chociaż mniej ma na nią czasu. Nadwiślańskie krajobrazy i sam Kazimierz stanowią mocną podnietę do artystycznej twórczości.
Pracowitość, niespożyte siły i talent sprawiły, że Lech Szypa, jest dziś znanym i uznanym artystą. Zdarza się to nielicznym.
Duża w tym zasługa jego żony Alicji. I on to docenia. Oboje co godzi się podkreślić są nadal niezwykle skromnymi ludźmi. Jak dawniej jak zawsze!
Adam Berlewicz
,,Słowo Ludu” 15.07.1995
————————————————————————————————————————————————————————————
Wyjątkowym zjawiskiem ostatnich lat na terenie twórczości plastycznej jest aktywność młodych ludzi, którzy nie mieli okazji lub możliwości odbycia nauki w wyższych uczelniach artystycznych. Pomimo tego zdecydowali się na aktywną obecność na terenie zwanym SZTUKĄ. Do nich należy również LECH SZYPA ze Skarżyska – Kamiennej. Obserwując jego przebijanie się do publicznej świadomości ze Swoim malarstwem można pozazdrościć aktywności i pracowitości.
Niełatwa to droga własnym sumptem zdobyć materiały i umiejętności, które zawodowcy poprzez licznych nauczycieli i wiele lat praktyki opanowali. Nie łatwo też skrócić proces autoedukacji. Przyznać trzeba, że wielki upór i nieustępliwe szukanie sposobu i prawdy daje pozytywne rezultaty.
Gdy obserwowałem Jego pierwsze obrazy uderzył mnie typowy sposób surrealizowania; tak charakterystyczny dla młodych twórców służący natarczywemu wyrzuceniu z siebie,, wszystkiego od razu.” Teraz widać już w Jego malarstwie konfrontację własnej wyobraźni z realnie istniejącą go i postrzeganą rzeczywistością. Najbardziej charakterystyczne i sprawdzalne przykłady to liczne Jego obrazy krajobrazowe.
Mieszają się w nich osobiste doznania i oczarowania z poszukiwaniem skutecznych malarskich sposobów wyrażania a także nieustająca konfrontacja z realną przedmiotowością malowanych obiektów.
Ważne jest to, że autor metodycznie ,,zadaje sobie” tematy i problemy do malarskiego rozpracowania, dzięki temu powstają cykle architektoniczne, pejzaże, świetliste, radosne, wierne itp.
Na podobnej zasadzie powstał cykl obrazów poświęcony malowniczemu Pińczowowi. Pińczów malowano przynajmniej od siedemnastego (doceniono jego urodę) ale artystyczna,, dokumentacja” winna być kontynuowana i chwała tym co dalej to robią.
Tym cenniejsze są dokumentacje tworzone przez pryzmat indywidualnego rozpoznania, które daje się dostrzec również w obrazach Lecha Szypy. W czasach fotograficznych dokumentów relacje malarskie nabierają innej rangi, sytuują przedmiotowe widzenie w kontekście nastroju wiedzy krytycznego spojrzenia, a także ludzkiej satysfakcji doznawanej podczas artystycznych wędrówek. Te walory można dostrzec w licznych malowanych portretach miasta prezentowanych przez Lecha Szypę na kolejnej swojej wystawie.
Dyrektor BWA Kielce
Mgr Marian Rumin 1988 rok
————————————————————————————————————————————————————————————
Lech Szypa jest malarzem samoukiem, a że z wykształcenia jest pedagogiem wiedział jak się nauczyć malować i robił to z wielką pokorą. Zaczął malować i wystawiać swoje obrazy jeszcze ucząc młodzież. Pociągało Go malowanie, czuł się tu w swoim żywiole.
Uzyskał sporo pochlebnych opinii z okazji swoich wystaw i to pozwoliło mu uwierzyć w siebie. Zerwał z wyuczonym zawodem, zawierzył sobie i rzucając wszystko na jedną szalę zaczął wyłącznie malować – niejako ,,skazał się na malarstwo”.
Szypa posiada intuicję malarską, która pozwala mu osiągnąć pewien malarski wyraz i nastrój w pejzażu, w architekturze i martwej naturze. Jego malarstwo jest spontaniczne. Co inni osiągają przez analizę, wiedzę Szypa osiąga dzięki intuicji i ekspresji. Jest bardzo wrażliwy. Uczy się od starszych kolegów i od natury z ogromną łatwością i zachłannością.
Wciągu ostatnich lat jego obrazy nabrały wyrazu, światła.
Nade wszystko urzekł go Kazimierz nad Wisłą. Osiadł tu na stałe bo jak mówi,, tu światło i cień, niebo i ziemia oraz nastrój tego miejsca są tak zmienne, a każdy dzień daje nowe możliwości i nowe wyzwania”.
Maluje dużo, z pasją ,,rzuca się na temat”.
Maria Śnieżko – Krostek
Artysta – malarz z Łodzi
07.09.2001 rok
————————————————————————————————————————————————————————————
Dwa księżyce” Jeden, ten pierwszy, ledwie odbity od ziemi, był światłem dla ludzi ubogich, spracowanych, szukających raczej zapomnienia niż nieziemskich widoków. Ten drugi, już olśniewający z rzadka przesłonięty srebrną mgiełką, to była planeta artystów, malarzy, muzyków, którzy w blasku księżyca widzieli ,,jutrzenkę swobody”, wolności od spraw społecznych i zawodowych, wielkie światło poezji.
Na czym polega ta fascynacja? Na zwycięstwie piękna nad brzydotą, na zachwycie nad ciszą wąwozów i szeptem dalekiej rzeki. Postaci przesuwające się przez książkę „Dwa księżyce” to dwie odrębne rasy: niewolnicy i fantaści. Ich losy grają na tej samej scenie, ale reżyser wyznaczył im role nie tyle zespołu, co kontrastu dwóch ludzkich gatunków.
Grupą dominującą wśród fantastów byli i pozostali do dziś malarze. Wiadomo, że malarz nie maluje w nocy tego co zauroczyło go w dzień. Jednak to nie całkiem jest prawdą, bo zarówno w plenerze, jak i w zamkniętej pracowni maluje on to, co nie ma w słowniku dokładnego określenia: atmosferę. Atmosferę miejsca obdarzonego przez przyrodę urokiem trudnym do opisania słowem czy pędzlem. Maluje własne marzenie.
Taką samą pożywką stał się Kazimierz dla Lecha Szypy. Zamek, kamienice, spichlerze ,kościoły i wszechobecny gont na kazimierskich dachach możemy odnaleźć na płótnach artysty.
On sam nie ogranicza się tylko do ukazania architektonicznych uroków kazimierskiego miasteczka, ale ,,wychodzi” poza nie. Zainspirowany miejscowym krajobrazem i jego urokliwością tworzy cykl płócien pejzażowych.
Ale nie to jest takie ważne, gdyż malarstwo pejzażowe Lecha Szypy przede wszystkim nie jest li tylko fotograficznym obiektywem lecz wielką grą – wyobraźni z postrzeganą przez tęczówkę rzeczywistością.
Mariola Pruska
Muzeum Lębork 2001 rok
————————————————————————————————————————————————————————————
Nasz człowiek w Kazimierzu
Lecha Szypę pamiętam z czasów skarżyskich. Właśnie żegnał się ze szkolnictwem, aby oddać swą wyobraźnię malarstwu. Tej artystycznej zmianie warty towarzyszyły inne rozstania, ale młody artysta podjął wyzwanie losu niezwykle odważnie.
Świadomie zrezygnował z ekonomicznego bezpieczeństwa na rzecz Niewiadomej, jaką jest zawsze kapryśna pani zwana Sztuką. W tamte lata (80-te) wchodził Leszek niezwykle dynamicznie. Malował pędzlem i piórem. Uczestniczył w wystawach zbiorowych, indywidualnych. Wydał dwa tomiki wierszy: ,,Skalę” dedykowaną ukochanej Matce i ,, Apejron” gdzie zawarł gniewną i buntowniczą naturę, a także sprawy egzystencjonalne.
Ale jak uprzednio w szkole, tak teraz w rodzinnym regionie świętokrzyskim robiło mu się zbyt ciasno. Wraz ze swoją muzą- Alicją wyruszył na podbój Kazimierza Dolnego.
W stolicy artystycznej bohemy dość szybko wywalczył miejsce dla siebie.
Dziś prowadzi renomowaną galerię na Zamku.
Jego zaprawione baśniowością i nieokiełzaną żądzą kolorów obrazy cieszą się nieustającym zainteresowaniem. Mogłem się o tym przekonać trafiwszy trochę przypadkowo do urządzonej w zabytkowych murach ekspozycji. Tu można nie tylko nasycić się barwami, ale również porozmawiać z mistrzem i jego żoną a nawet zakupić upatrzone płótno.
Kolorowa geometria miejskich zamków, ociekające odcieniami zieleni i żółcieni pejzaże, soczystość martwej natury – oto pokusa dla niedzielnych, ale i dobrze zadomowionych turystów.
Antoni Dąbrowski
2004 rok
————————————————————————————————————————————————————————————
Malarz własnych marzeń
Malarz nie maluje w nocy tego, co zauroczyło go w dzień,
…on w zamkniętej pracowni maluje…atmosferę. Atmosferę miejsca obdarzonego przez przyrodę urokiem. Maluje własne marzenia.
Fara i klasztor nadal wzywają na Anioł Pański, turyści hałasują, pluszcze zaśmiecony Grodarz…
To wszystko jest pożywką artystów spragnionych czegoś więcej niż rzeczywistość.”
Maria Kuncewiczowa
,,Kazimierz – moja fascynacja.”
————————————————————————————————————————————————————————————
Kazimierz Dolny zafascynował także Lecha Szypę, Skarżyszczanina z urodzenia, kielczanina z wyboru, a kazimierzanina z zauroczenia. To właśnie tamtejsze kościoły, kamienice, zamki i wszechobecny gont na dachach zachwyciły artystę do tego stopnia, że porzucił swoje korzenie, aby w architekturę Kazimierza. Tam też zamieszkał i prowadzi z żoną Alicją własną galerię autorską i ….maluje.
Wiosenne słońce wygania go z ,, domowych pieleszy”. Rozstawiwszy na rynku sztalugi kreśli pierwsze linie Kazimierzowskiej Fary. Architektura jest tylko pretekstem, inspiracją. Lecz on nie poprzestaje na odwzorowaniu, nakłada na płótno całą gamę, świeżych kolorów, nasyconych czystością, wyobraźnią, marzeniami. To one pozwalają mu pójść dalej niż postrzeganie rzeczywistości. Na płótnie widać już subtelną wizję nastroju,,, baśniową” atmosferę graniczącą z abstrakcją. Piękną i wysublimowaną, ale dającą się dotknąć tu i teraz. Widać w końcu ekspresyjne narzucanie barw – myśli dotąd nie ujawnionych, a pokazanych przez śmiałe pociągnięcia pędzla.
Pan Lech maluje od 1977 roku zdążył już okrzepnąć i nabrać pewnych manier korzystania z dużego arsenału znaków graficznych i środków plastycznego przekazu, a poznawszy je rozszerza swoją paletę, by iść dalej, poznawać nowe techniki, które tylko on może udoskonalić i pokazać, tak jak od lat pokazuje urokliwe zakątki Kazimierzowskiej architektury, martwe natury, mitologiczne motywy, bądź stylizowane kompozycje pejzażowe graniczące z abstrakcją.
Dorobek twórczy artysty Lecha Szypy to nie tylko obrazy namalowane olejem, akwarelą, pokazywane na przeszło 50 wystawach indywidualnych zbiorowych. Jest także autorem poetyckich tomików wierszy ,,Apejron” i ,, Skala”, które wydał w 1987 roku.
Prace plastyczne artysty w przeważającej mierze możemy spotkać u prywatnych kolekcjonerów z Polski a także w Australii, Belgii, Kanadzie, USA i Niemczech.
Emilia Zapała
,,IKAR” Kielce 2003 rok
————————————————————————————————————————————————————————————
…” Pamiętam nasze spotkanie w Kazimierzu Dolnym. Ja miałem kilkadziesiąt minut na rozmowę z Marią Kuncewiczową, namalowanie jej portretu. Na szczęście pisarka przyjęła nas kilkakrotnie. Nic nie zapowiadało jej rychłej śmierci – zostało kilka kartek i obrazów.
Myślę, że to właśnie wtedy Lech Szypa zadurzył się w cudownym miasteczku nad Wisłą.
Kiedy przyglądałem się jego pracy wśród kamieniczek Kazimierza, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że maluje pod wpływem dziwnej muzyki, że zaczyna tworzyć po usłyszeniu jakiegoś dźwięku.
Z niebywałą łatwością przelewał na kolejne płótna swoje wizje i fascynacje, by nagle przerwać w pół zdania, koloru, pociągnięcia pędzla.
Co sprawiło, że Lech Szypa jakby na przekór czasom – porzucił szkołę, jeździ luksusowym samochodem ma pracownię i galerię w Kazimierzu?
Chcę być wielkim Guliwerem
(…)
będę mógł wtedy palcem kiwać
mieć wolnych i niewolę
kaprysem czynić podziały i rachunki
co jest prawem co tyranią
będę miał kochanki w kwiatach
dygnitarzy na kolanach
dygnitarzem będę sam
będę myśl przenikał
żeby ryć ornamenty moimi wierszami
To „coś” widać w jego obrazach. Niosą ze sobą potężny ładunek ekspresji, czystej emocji i instynktu. To chyba te elementy właśnie decydują o artystycznych i nie tylko, sukcesach malarza. Podpowiadają mu, w którym momencie powstrzymać gest, a kiedy go wzmocnić.
A to już przywilej prawdziwej sztuki i nietuzinkowych ludzi…
Jarosław Gawlik
Kielce
————————————————————————————————————————————————————————————
…W dwojaki sposób realizuje on swoje malarstwo: podpatrując naturalne pejzaże z ich barwną subtelnością nastroju bądź ekspresywnie i natarczywie wyrzucając na płaszczyznę płótna swoje myśli o najbliższej rzeczywistości.
…Niektóre obrazy lekko impresyjne pędzlem szkicowane skutecznie dają wyraz słonecznemu, pogodnemu nastrojowi czystego krajobrazu lub architektonicznej zabudowie warszawskiej Starówki…
,,Nastrojowa przedmiotowa realność nie zawsze wystarcza niepohamowanej wyobraźni skojarzeniowej Lecha Szypy- stąd większość jego obrazów pokryta jest wielością sekwencji zdarzeniowych,, po swojemu zestawionych. Nie zawsze więc widz podąży śladami odautorskiej narracji…”
Dyrektor BWA Kielce
Marian Rumin
————————————————————————————————————————————————————————————
Płótna Lecha Szypy są trudne do zakwalifikowania czy są dziełem amatora czy profesjonalisty. Formalnie Szypa jest amatorem – ale obrazy jego są kunsztem profesjonalisty.
Jest to twórczość samorodnego talentu doskonalonego we własnej akademii sztuki. Dorobek plastyczny artysty jest dowodem przechodzenia trudnych etapów rozwoju artystycznego w wielu płaszczyznach: kompozycji, formy, barwy ,techniki ,treści i podtekstów filozoficznych.
Nie jest to proces już zakończony. Są w tej edukacji wzloty i potknięcia, ale nie ma upadków.
Szypa uczy się nadal. Podgląda świat i filozofuje.
Osobiście wyżej cenię jego malarskie spojrzenie i przetworzone artystycznie na płótnach pejzaże niż tak miłą jego sercu, a odzwierciedlającą zapewne stan jego duszy ,,Świteziankę”, w której romantyzm treści i formy zamknięty jest w symbolu…
…Lech Szypa jest niewątpliwie zjawiskiem artystycznym. Stan jego duszy wyraża się jednak chyba najbardziej w barwie. Przeszedł on długą drogę ewolucji od tonacji nieśmiałej szarości do radosnej gamy kolorów tęczy. Niekiedy powraca do kolorów mocnych, nieomalże tzw. sosu barokowego, ale nie zimnego, lecz gorącego emocją treści, jak to ma miejsce w „Portrecie dziewczyny czy cyklu ,,Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie”. Nie są to jednak powtórki warsztatowe, ale świadomy wybór nie tylko emocjonalno- filozoficznych treści, ale i dostosowanej palety kolorystycznej.
Dr Józef Rell
1987 rok
————————————————————————————————————————————————————————————
Od czasu gdy obejrzałem pierwszy obrazy Lecha Szypy przedstawiający panoramę Kazimierza, u brzegu rozlanych wód Wisły, marzyłem widzieć ich coraz więcej, które bezbłędnie rozpoznawałem w różnych galeriach.
Lech Szypa reprezentuje już własny styl artystyczny i ciągle doskonali swój warsztat. Jego talent i szczególna intuicja artystyczna dają swobodę wypowiadania się w rysunku, malarstwie olejnym czy akwarelach. Uderzające jest w jego pracach zdecydowane usadowienie brył i bezbłędne wyczucie perspektywy. Sądzę, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych w tym zakresie, śmiało podejmuje wyzwanie każdego tematu.
Lech Szypa jest wielkim kolorystą operującym bogatą paletą barw. Jego ciepłe ochry i żółcienie nasycone światłem są bardzo sugestywne i kojące ale równie usatysfakcjonowani jesteśmy oglądając amaranty, zielenie, błękity czy róże lub przewagę bieli. Nie obce mu są ujęcia monochromatyczne w brązach i czerni gdy temat, a zapewne stan ducha o to się upomniały.
Jestem biologiem, więc silnie przemawiają do mnie prace przedstawiające naturę: pejzaże, roślinność i ludzkie nastroje. Tematy te traktowane są bardzo żarliwie i bezpośrednio. Artysta wyznał w swoich wierszach jak bardzo czuje się częścią Matki natury. Traktuje ją z szacunkiem oraz tkliwością i ta prawda emanuje z jego płócien. Malarstwo przemawia do wyobraźni formą, treścią i kolorytem, dlatego fascynuje i rozbudza humanistyczne odczucia. Radują harmonia i spokój bijące z płócien artysty, przenikające nas źródło odpoczynku i nadziei. Dodają sił mocne barwy, energiczne pociągnięcia pędzla i niezawodne linie rysunku. Niepokoją znaki zapytania jego prac.
Wartością nieprzemijającą twórczości Lecha Szypy jest refleksyjność skłaniająca do spojrzenia wewnątrz, do własnej duszy. Może ją rozbudzić dramatyczny los kwiatka zasychającego na tle przesyconego intensywnym fioletem irysa, odblask pokrytej patyną kopuły świątyni, albo też plecy człowieka oddalającego się w perspektywie staromiejskiej uliczki.
Ale najbardziej skłaniają do refleksji subtelne niedopowiedzenia, wątpliwości wyczuwalne chociaż trudne do uściślenia.
To one tworzą oryginalną aurę twórczości Lecha Szypy.
Nie mogąc ich wyjaśnić sobie, czekamy na dalsze prace artysty z nadzieją na określenie, a może tęskniąc do niebyłych wrażeń i nowych odczuć kreowanych w nas przez artystę: tego niezauważalnego pulsowania światła płócien w nas – wiernego znaku jakości.
Prof. Zygmunt Staszewski
11.04.1990 rok
————————————————————————————————————————————————————————————
Poznałem Lecha Szypę w Kazimierzu-Dolnym latem 1987 roku. Był na plenerze. Malował z pasją. Rozstawiał sztalugę w miejscach setki razy portretowanych oraz utrwalanych na pocztówkach. Bez żadnych kompleksów dawał kolejną własną wersję pejzażu i architektury. Potem gdy zobaczyłem cykl obrazów z tematami warszawskimi okazało się, że postępował równie bezceremonialnie i po ,,barbarzyńsku” z widokami stołecznymi.
Z rozmowy z malarzem wynikało, że o swoje przekonania gotów jest walczyć do upadłego. Ta żarliwość rzadko spotykana najczęściej przez młodych ukrywana, ujawniła się zresztą już na wielu polach aktywności twórczej.
Okazało się, że Szypa pisze też wiersze, a w nich podejmuje temat dramatycznych momentów życia, miłości śmierci nie tylko u człowieka, ale też w całej przyrodzie. Nie godzi się biernie na martwotę wokół siebie i w sobie samym. Pyta, pyta, pyta.
Pytanie
Ołów
mi zastygł
przy nogach
W sercu
Bieguny mieszkają
Sam już nie wiem
I nic nie rozumiem.
Ziemia mi stygnie
Kwiaty nie kwitną
Echo gór
Zbiegło
Na plecy ludzkich oceanów.
Uzbierałem tylko dni
Na hałdzie parę
I cóż Ci dam
W te noce
Otwartej rany
Matce
31.12.1987 rok
————————————————————————————————————————————————————————————
Obraz świata w tych linijkach posiada swoje biegunowe napięcia i wielką dynamikę: w strumieniu płynie ludzki pot, las wyciąga ręce, człowiek wyłamuje się z korzeniami z ziemi, rzeka umiera w obłokach, ziemia stygnie, a poeta ,,odkamienia chwilę”.
Wspominam o tych wierszach dlatego, że one najlepiej ujawniają, co się kryje za pogodą płynącą ku nam z obrazów Lecha Szypy.
Jako malarz jest autor przede wszystkim kolorystą. Często nawet zgrabiałą ręką zmaga się z farbami po to by wykraść tajemnicę światła odbitego pejzażu, i architekturze. Potem w pracowni wraca nieraz do tematu i spokojnie już robi replikę ,,ukojoną”, dopracowaną.
W poszukiwaniu rozwiązań kolorystycznych, gotów pójść tropami impresjonistów, symbolistów a nawet fowistów. I w zależności od wybranej drogi akcent pada bardziej na odtwarzanie obiektu lub jego wykreowanie na własną modłę.
W tym ostatnim przypadku obrazy są bardziej indywidualne, zawierają przekształcenia i skróty, które dodają cech dramatycznych. Jakby amarantami sienami, ochrami, błękitami, zieleniami, złocieniami udało się otoczeniu wyrwać albo narzucić jakąś atmosferę tajemnicy.
W swoim dorobku na który składa się jedenaście lat pracy Lech Szypa spłacał już dług wdzięczności i przyrodzie rodzinnej Kielecczyzny i tradycji, w której zafascynowały go wątki symboliczne oraz nadrealne.
Zmagał się z przekazaniem ludzkiego ciała, krajobrazu i architektury. Posługiwał się wzmocnioną ekspresją, żywym kolorem, skrótem oraz na prawach kontrastu – starannym rysunkiem i cieniowaniem.
Widać jak długą drogę przeszedł, ucząc się ciągle dzięki studiowaniu natury i doskonalenia do stopnia profesjonalnego warsztat malarski i paletę barw. Na drodze wystawienniczej daleko wyszedł poza swój region. Słowem wyłonił się świeży, samorodny talent, nie tylko w tym sensie, że dał się poznać, ale raczej w znaczeniu, iż określił w zarysach swój indywidualny styl. Do cech charakterystycznych tej stylistyki zaliczałbym umiejętność dokonywania syntezy widzianej zewnętrzności z nastrojem wewnętrznym artysty, podporządkowanie szczegółu całości kompozycyjnej, dynamizowanie wielkich motywów, które dostają się pod pędzel, wyłącznie do repertuaru środków wyrazu – liryczną deformację.
Wobec stosowania tych zabiegów, nawet posługiwanie się synkretystycznymi a jednak spójnymi wewnętrznie zasadami harmonii i kontrastu daje ów jednolity, pogodny i niepokojący zarazem nastrój.
Wszystko to widać w cyklu chwytającym klimaty srebrnego, bogato inkrustowanego renesansu Kazimierzowskiego. Można też podziwiać w cyklu poświęconym zmartwychwstałej Warszawy: jej ceglany gotyk, wielobarwny z przewagą szarości i złotego baroku aż po zarysy ,,szklanych domów”, łąkowych pałaców, zamków, którym przywrócono tajemniczość, świetlistych dachów i kolumn, odkamienionych perspektyw.
Jan Zdzisław Brudnicki
Red. ,,POEZJI”
Sierpień 1988 rok
————————————————————————————————————————————————————————————
Baśń tylko dla wrażliwych – tak najkrócej określiłabym twórczość Lecha Szypy. Baśń szczególna, niekiedy groźna w swej wymowie, lecz urzekająca światłem, kolorem, emocją osobowości artysty, bo właśnie emocje i przeżycia decydują o tym co pozostanie na płótnie. Szypa maluje świat wokół siebie, podpatrzony, zauważony w różnych sytuacjach.
Jako bystry obserwator komplikuje, ,,wyszarpuje” całe jego fragmenty, piętrzy je i łączy w agresywne i zgrzytliwe brzmiące ciągi skojarzeń. Z obrazów Szypy eksploduje niezwykła świetlistość, budowana właśnie przy pomocy koloru. Kiedy przyglądałem się pracy artysty w Kazimierzu Dolnym, nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że maluje pod wpływem jakiejś dziwnej muzyki, że od usłyszenia jakiegoś dźwięku zaczyna tworzyć swoje obrazy, jakże trudne do zaszufladkowania. Z niebywałą wręcz nonszalancką łatwością przekazywał płótnom artystyczną wizję. Z jednej konwencji płynnie przechodził w inną, nie obniżając nawet na chwilę skali warsztatowych możliwości. Grając na najwyższych diapazonach urywał niekiedy w pół zdania, koloru, pociągnięcia pędzla.
Oby tylko ta wrodzona, ogromna łatwość malarska nie stała się w przyszłości przekleństwem młodego, chłonnego artysty, trudno bowiem przewidzieć jak daleko jeszcze do progu nasycenia, za którym może czekać jedynie znużenie i zniechęcenie.
Teraz mowa jednak o dniu dzisiejszym – umiejętności te stanowią podstawę działań Lecha Szypy, motor napędowy pozwalający artyście na traktowanie strony formalnej jako dziejącej się samoistnie. Stąd też zapewne rozwichrzenie” tematyczne rządzące tym ciekawym malarstwem.
Obcując z nim doświadczamy niezmiernej intensywności przeżyć wpisanych w materię obrazów: ich tkanka jest żywa, pulsująca i wibrująca składającymi się na nie barwami.
Jest też również w malarstwie Szypy coś, co zachwyca i niepokoi zarazem. Obrazy te niosą z sobą potężny ładunek ekspresji często uwikłanej w wiele nie tylko malarskich zwątpień, skrzętnie ukrywanych przez niewzruszoną pewność oka i ręki artysty. Ale niekiedy, zwłaszcza w końcowym stadium niektórych płócien, ekspresja ta staje się ujarzmiona i poskromiona, jak gdyby wyciszona z agresji drzemiącej w pierwszych pociągnięciach pędzla. Być może jest to wynikiem dojrzałości artysty, tymczasem najlepsze wydają mi się te prace Szypy, w których nad wiedzą malarską góruje czysta emocja, malarski instynkt, niesłabnąca a wzmagająca się inspiracja.
To chyba te właśnie elementy decydują o artystycznym sukcesie malarza, podpowiadają mu, w którym momencie powstrzymać gest, kiedy go wzmocnić. A to już walor niepospolitej i nie zdawkowej sztuki, obok siwe której trudno przejść obojętnie.
Jarosław Gawlik
Kielce 1988 rok
————————————————————————————————————————————————————————————
Od pierwszej indywidualnej wystawy Lecha Szypy upłynęło ledwie kilka lat. W ciągu tych kilku lat ilość wystaw indywidualnych i zbiorowych wzrosła. Gdy mówi się o Szypie, trzeba o tym koniecznie pamiętać. Trzeba pamiętać, że jest to twórczość w nieustannym, ciągłym rodzeniu się. Każdy prawdziwy artysta jest indywidualnością i jego świat artystyczny można otworzyć tylko indywidualnym kluczem.
Ktoś, kto tym samym kluczem usiłuje otworzyć wszystkie drzwi, przypomina kogoś operującego wytrychem. Jaki zatem klucz pasowałby najbardziej do malarskiego świata Lecha Szypy? Nie bójmy się pewnych słów i nazwijmy: namiętna, spontaniczna zachłanność poznawania świata daleka od matematycznego- intelektualnego wyrachowania, aprioryczne założenie, że to przedmiot widziany jest nauczycielem malarza, nie zaś odwrotnie, świadoma rezygnacja z taniego eksperymentowania, po którym pozostaje parę pseudo mądrych recenzji przez nikogo nieczytanych.
I przede wszystkim szczerość. Szypa nie chce na swych płótnach udawać kogoś innego niż jest w rzeczywistości, tak samo w życiu jak i w swych monologach o malarstwie.
Przypomina duże dziecko, które w świecie dorosłych porusza się z charakterystyczną naiwnością, nie bacząc na to, że może narazić się swoim akademickim mistrzom.
Do pewnych akademickich prawd ma swój często nawet lekceważący stosunek. Jest malarzem z wewnętrznej potrzeby, nie zaś dlatego, że jest to zawód wyuczony – to trzeba malować, trzeba być malarzem. I to zapewne pozwala mu na nieakademickie rozwiązania malarskie. Szypa nie boi się śmiałych, szerokich pociągnięć pędzlem, zarazem pewnych siebie, nie obawia się malować szybko co na obrazach widać. Jego spontaniczne przeżywanie widzianego świata u źródeł tego pośpiechu pewnie leży, musi natychmiast znaleźć swe ujście na płótnie.
Maluje najchętniej dekoracje, wśród których obraca się człowiek i który nie ma czasu by dostrzec ich piękno i niepowtarzalność. Pejzaż, martwa natura, architektura. Brak człowieka na tych płótnach nie świadczy wcale o jego nieobecności, bo przecież namalowany pejzaż istnieje tylko dlatego, że został postrzeżony przez artystę, jest więc jego portretem. Pejzaż niedostrzeżony istnieje jedynie intencjonalnie, a więc na poły martwo.
Pisano o koloryzmie Szypy. Sądzę, że nie zapomniano o rzeczy istotnej o pewnej konsekwencji w poszukiwaniu owego koloru. Plamy na płótnie Szypy dopełniają się nawzajem, jedna wynika z drugiej, nie są zdziwione swoją obecnością obok siebie, ale tworzą harmonię, nie wyruszają przeciw naturze, która jest dla Szypy wzorem, ale są jej wierne i odpowiadające zarazem.
Bo Szypa uparcie stara się być wiernym naturze, nie chce wymyślać nic ponad to, co już natura wymyśliła, a to udaje się artystom o bardzo wyczulonym zmyśle postrzegania i obserwacji. Nawet jego obrazy oscylujące ku surrealizmowi są naturze wierne. Dlatego tak ważne jest na nich światło, które rozświetla i prześwietla drzewa, zamki, łąkę, rzekę. Można odnieść wrażenie, że Szypa boi się mroku, że świadomie rezygnuje z szarości, zaciemnienia.
Jakby starał się rozświetlić na płótnie urok który nosi w sobie, jakby te obrazy były ucieczką od niepokoju drzemiącego we wnętrzu artysty. Przed obrazami Szypy oglądający odpoczywa. Nie atakuje go agresja, nie jest zmuszany do sztucznego analizowania tego, co artysta chciał powiedzieć, gdy artysta w rzeczywistości nic do powiedzenia nie ma.
W zalewie hochsztaplerskich niby eksperymentów, których efekty możemy oglądać w różnych galeriach – obrazy Szypy przypominają krystaliczne źródło.
Nie ma w nich udawania, mądrzenia się, nie ma kpiny z widza. A to przecież ważne w sztuce, zwłaszcza współczesnej.
Andrzej Lenartowski
Red. ,,Słowo Ludu”, literat
Kielce 1989 rok
————————————————————————————————————————————————————————————
Malarstwo pejzażowe – cóż to takiego, czym jest w dzisiejszych, złożonych relacjach na linii- twórca-odbiorca; wśród innych sposobów malarskiego wyrażania świata?
Moja wiedza na temat realizacji twórczych Lecha Szypy ogranicza się do dość wyrywkowego oglądu dwóch czy trzech wystaw jego obrazów. Jednakże nawet ten kontakt pozwala zauważyć i zapamiętać dużą kulturę plastyczną tego artysty.
Szypa korzysta z jednej strony z ogromnego arsenału znanych i stosowanych od co najmniej dwóch stuleci środków wyrazu a zarazem poszerza pole działania o próby transpozycji i przewartościowań otaczającej go ze wszystkich stron rzeczywistej realności.
Rzecz jasna, że od takiego stwierdzenia pozostaje zaledwie krok od postawienia zarzutu eklektyczności, jednakże anonsowana wcześniej kultura plastyczna Lecha Szypy pozwala mu na zręczne i mądre unikanie tej pułapki.
Nie kruszmy zatem kopii w sprawach czy malarstwo tego młodego twórcy może zrewolucjonizować sztukę współczesną.
Może ono – i to nie powinno ulegać najmniejszej nawet wątpliwości dopomóc nam w widzeniu i pojmowaniu świata, a to już stanowi ogromną i nie każdemu daną zaletę.
Jacek Werbanowski
Historyk sztuki
Warszawa 1989 rok
Bliscy o Lechu Szypie
Mieliśmy szczęście studiować na tej samej uczelni. Mieliśmy szczęście obserwować rozwój Jego talentu i ogromną pasję tworzenia. Czasami tak jak w Jego wierszu:
Ja Witold siadam przed sztalugą
I czekam na mistrza
A on nie nadchodzi
I wiem, że już nigdy nie przyjdzie
Leszkowi – najbliżsi Przyjaciele z WSP
Teresa i Witold Popielscy
Kielce
————————————————————————————————————————————————————————————
…częściej niż kiedyś spoglądam na obrazy Lecha i mam Go wtedy przed oczami. Śmierć Lecha tak uzdolnionego, miłego pełnego uroku człowieka zapadła mi głęboko w serce…
Fragment listu:
Zofia Pióro – Warszawa
————————————————————————————————————————————————————————————
Boże, Leszek nie żyje? Co się stało? To była wybitna osobowość, wyróżniał się w szkole stylem ubioru, sposobem bycia. Był energetyczny we wszystkim co robił, przy tym niezwykle skromny.
Małgorzata – koleżanka
Z czasów Technikum Chemicznego
————————————————————————————————————————————————————————————
Lech to wielki artysta ! Przyjaciel z którym chciało się godzinami rozmawiać na każdy temat. Podziwiamy jego ogromny talent, kochamy jego obrazy, których zgromadziliśmy niezłą kolekcję. To wspaniały człowiek. Żal…
Monika, Jan Witkowscy
Piaseczno
————————————————————————————————————————————————————————————
Zawsze byłam dumna, że mamy ,,swojego” człowieka w Kazimierzu. Jego aparycja szła w parze z ciepłym usposobieniem. Zawsze miło było się spotkać, czy to w galerii ,,Zamek” czy u mnie w Kielcach. Duża szkoda dla środowiska kazimierzowskiego. Stracili wspaniałego propagatora kultury tego miasteczka.
Teresa Sułek
Kielce
————————————————————————————————————————————————————————————
W naszych spotkaniach wyrywałem Go zawsze a to na basen, a to do Nałęczowa, by choć trochę zapomniał o malowaniu, o którym mógł mówić bez końca. On tym żył do bólu. Był spontaniczny, koleżeński i kumpel prawdziwy. Umiał słuchać.
Kazimierz Szeptycki
Warszawa
————————————————————————————————————————————————————————————
Bardzo nam przykro, że Lech tak szybko odszedł. Zawsze mile wspominamy kontakty. Był człowiekiem o dużej wiedzy nie tylko w swej branży. Będziemy go pamiętać poprzez liczne obrazy, które mamy w domu. Są takie jak on – ciepłe i kolorowe.
Grażyna i Marek Łagoda
Warszawa
————————————————————————————————————————————————————————————
Kochał malarstwo, to czuło się w rozmowach z Nim. Podziwiał innych mistrzów pędzla. Obrazy mógł oglądać godzinami – wciąż z tym samym nienasyconym błyskiem w oczach. Jako człowiek bardzo kulturalny, sympatyczny momentami infantylny – ale widać to pomagało mu w byciu malarzem…
Dorota, Roman Nowosielscy
Gdynia
————————————————————————————————————————————————————————————
…najbardziej utkwił nam w pamięci Lecha wernisaż w WDK w Kielcach w 2002 roku. Pokazał ponad 50 prac, wśród nich Kielce, ukochany Kazimierz nad Wisłą, pejzaże, martwe natury, ale i kolorową Wenecję czy Paryż. Było sporo wrażeń bo wystawa była piękna. Nic dziwnego, że prace sprzedały się tak ładnie. Miło było pomóc w organizacji wernisażu. Będzie nam Go brakowało…
Barbara, Józef Gawęda
Kielce
————————————————————————————————————————————————————————————
Kiedy zaglądaliśmy do galerii mistrza i przyjaciela Lecha w Kazimierzu na zamku uderzała nas łatwość panowania nad tematem. Lech wyżywał się oczywiście w malowaniu dostojnego Kazimierza. Z powodzeniem oprócz pracy farbami olejnymi ,, pracował” piórkiem – szkice wzmacniając akwarelą.
Kiedyś do mnie powiedział: ,, jak mnie znuży architektura widzę nowe motywy w przyrodzie, wiosennych roztopach i kwiatach…” Tak też się później stało. Jego malarstwo przenika ciepłem każdego odbiorcę.
Krystyna, Jan Czernikiewicz
Warszawa
————————————————————————————————————————————————————————————
Szanujemy Go za to co robił. Za pasję, energię z jaką malował. Podobają nam się Jego prace więc prawie co roku dokupujemy nowe. Śmierć Lecha wstrząsnęła nami do głębi – dlatego byliśmy w Jego ostatniej drodze by oddać hołd komuś bardzo wyjątkowemu…
Teresa, Piotr Nowosielscy
Gdańsk
————————————————————————————————————————————————————————————
Od kilku lat kolekcjonuję obrazy Lecha o tematyce regionu. Jestem dumny z posiadania pięknej Karczówki, Św. Krzyża, Kielc czy ostatnio Pińczowa i Chęcin. Jest to swoistego rodzaju kolekcja Kielecczyzny i nie każdy może się taką poszczycić. Cenimy ogromnie talent Lecha, jestem szczęśliwy, że znałem Go osobiście, szkoda że tak wcześnie odszedł… jeszcze tyle namalował!
Anna, Ryszard Skowron
Kielce
————————————————————————————————————————————————————————————
Wspaniały sąsiad. Kolega i człowiek o dobrym, szlachetnym sercu. Ktokolwiek się o coś do niego zwrócił nigdy nie odmówił pomocy. Serdeczny, miły – można było zawsze na Niego liczyć.
Elżbieta, Waldemar
Nowakowscy
————————————————————————————————————————————————————————————
Z Panem Leszkiem znaliśmy się z pracy na zamku. Był to człowiek o wspaniałym usposobieniu. Miły, wesoły, bardzo życzliwy i kontaktowy. Jego obrazy bardzo nam się podobają. Szkoda że w tak młodym wieku odszedł…
Bardzo Go na zamku w galerii brak…
Magda, Grzegorz
Godziszewscy, Sylwia Bryguła
————————————————————————————————————————————————————————————
Lech Szypa był moim Dziadkiem. Zawsze mogłem Mu wszystko powiedzieć. Był bardzo mądry i inteligentny. Gdy przyjeżdżałem do Niego, nasze rozmowy ciągnęły się godzinami na temat wszystkich przedmiotów jakie mam w szkole. To On mnie wiele nauczył i jestem Mu za to wdzięczny. Wszędzie się chwaliłem i chwalę, iż miałem Dziadka malarza. Jestem z mojego Dziadka bardzo dumny. Mimo, że żył tak krótko, zrobił w życiu wiele dobrych rzeczy. Jego życie nie było zmarnowane. Brakuje mi tych rozmów, spacerów z Nim, brak mi po prostu Dziadka. Kocham Go bardzo i chciałbym cofnąć czas, aby móc przeżyć jeszcze raz chwile z moim Dziadkiem. Czuję wielki ból…
Oskar Sękowski
Skarżysko-Kamienna
————————————————————————————————————————————————————————————
Lech Szypa tworzył realny świat, wręcz realistycznie odtworzony, który jest w nas w postaci metafizycznych odczuć, przeżyć nie zawsze tego co jest, ale co nas jeszcze czeka. W połączeniu z dobrym warsztatem ta siła przekazu mocno osadzona w naszej kulturze, dochodzi do odbiorcy poprzez wrażenie że jest to jego osobisty świat.
Poetą jest ten, kto tworzy nowe kreacje. Otóż poetyckość malarska Lecha poszerza nasz świat, odkrywa w nas te rewiry, które przysypane zostały kurzem wznoszonym przez zaganianego człowieka…
Żona
Alicja Natalia Szypa